niedziela, 8 września 2013

Rolki

Jak napisałam, tak zrobiłam - odkurzyłam rolki, pojeździłam 25 minut. Następnie w domu zrobiłam 40 brzuszków i 15 squatów i długo się rozciągałam. Kiedy godzinę później jechałam na zakupy rowerem, czułam mięśnie, ale tak jak powinno się je czuć po treningu - czułam, że je mam. I tak się cieszyłam, że się zmobilizowałam, a jednocześnie żałowałam, że tak długo zwlekałam.

Wracam, wracam do regularnego sportu, bo 80-100 km tygodniowo rowerem to stanowczo za mało.

A, zmieniłam stronę z liczeniem kalorii, bo tamta była płatna. Jestem na tabelach kalorii. Znacie? Korzystacie?

I przepraszam, że tak długo mnie było. Wstyd mi. Mojemu ciało też.
Jak dobrze znowu czuć, że są mięśnie i mieć świadomość, że coś się dla siebie zrobiło! Nawet jeśli to trwało tylko 40 minut... Życzę sobie codziennie takich 40 minut.

Miłego tygodnia!


ps. Przyjęłam dzisiaj 2578 kcal, ale do Dextera wypiłam pół piwa i zjadłam spory kawał sera pleśniowego... I on mi tak podbił. Cóż, pocieszam się, że to nie czipsy. Miło by jednak było, gdybym chociaż 5 dni w tygodniu utrzymała do 2 000 kcal.

2 komentarze: