niedziela, 25 listopada 2012

Wciąż boli, ale mniej

Wczoraj podczas rozciągania i masowania naprawdę trudno mi było znaleźć ból! Ale ponieważ jakieś doświadczenie z kontuzjami mam, to cieszyłam się, że się leczy, ale czułam jakiś podstęp.
Zjadłam dzisiaj małe śniadanie, szybką kawę wypiłam (muszę się na nowo nauczyć biegać tylko na połówce banana...) i ruszyłam na 3km marszobiegu po lesie. Ależ za nim tęskniłam! 
Ból wystąpił wcześniej niż zwykle... Zawsze pojawiał się na 2.km, a tym razem już po 1,5. Normalnie myślałam, że się rozpłaczę. Serio.
Przeszłam do marszu, by sprawdzić, czy pomaga. Lekko ustąpił ból, ale trzymał. Pomogło tradycyjnie rozciąganie czworogłowego (pięta do pośladka), po tym mogłam przebiec bez bólu aż... 200 metrów.
Wróciłam zniechęcona. Przestaje mi się powoli chcieć. Napisałam do Pana Doktora. Odpowiedział, że to bardzo dobrze, że ból jest coraz mniejszy codziennie - widoczna poprawa jest najważniejsza. Powoli, bo powoli, ale idzie ku lepszemu. We wtorek mam znowu spróbować pobiec.
Phi, pewnie, że pobiegnę. I pewnie, że będzie bolało to głupie kolano. 
Ale będę próbować i leczyć do skutku.
Cieszę się, że odkurzyłam dzisiaj moje buty do biegania ;)

TU artykuł zachęcający do biegania. Pobiegacie dzięki niemu? A odpalicie linki, podane w nim? Bo TU np widać, jak Pan Doktor się rozciąga :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz