niedziela, 5 maja 2013
Biega, jeździ, pływa c.d. :)
03.05.- Pływanie: 30 min
04.05. - Bieganie: 3,5km + 100 brzuszków w ramach gimnastyki siłowej
04.05.- Rower: 33 km
To najpierw poprzednie dni - leniłam się, albo uprawiałam sport, czyli znowu z pracy magisterskiej nici... Doba powinna mieć 5h więcej, wtedy byłoby idealnie.
W piątek pojechaliśmy na basen, tym razem spróbowałam pływać w ten sposób: wdech co 2 ruch pływacki, zawsze prawą stroną i chyba było łatwiej. Nie szarpałam się, jak ostatnio, choć wtedy pewnie więcej emocji i dlatego był taki efekt.
Za pierwszym razem brałam wdech co 3 ruch ręką.
To wszystko nie zmienia faktu, że mam słabe nogi, bo po 30 minutach prób pływania, poczułam uda, gdy wsiadłam na rower w drogę powrotną. Poza tym naprawdę daleka droga przede mną. Ale nie poddam się, w wodzie czuję się fantastycznie!
Wczoraj rano wybrałam się na 5km, ale źle mi się biegło, miałam ciężkie i opuchnięte nogi, więc zrezygnowałam po 3,5km, a potem śniadanie zjedliśmy i pojechaliśmy do rodziców Michała na grilla. Co roku w weekend majowy do nich jedziemy, taka mała tradycja. Były nawet 2 z 3 sióstr Michała, co się rzadko zdarza, bo wciąż są poza domem :)
Fajnie, nacieszyłam oko widokiem Borysa, ich ukochanego labradora. Co prawda znowu przytył, ale... on ma takie poczciwe spojrzenie!
Jestem już po owsiance i espresso, za jakieś 40 minut odpalę sobie Ewę Chodakowską - odkąd wróciłam do biegania, porzuciłam ją. Dzisiaj się mierzyłam i prawie wszędzie 1-2 cm mniej, ale to trochę za mało. Wciąż mam wielki tyłek. Trzeba coś z tym zrobić, bo sezon bikini właśnie się rozpoczął.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uuuu szkoda, że nic nie wiedziałam, bo bym wpadła - Paweł pojechał na mecz a ja czekałam na niego sama w domu :(
OdpowiedzUsuńPaweł mi ost. serwuje co sobotę owsiankę ze suszonymi owocami i ost. też otręby dosypuje - pyyycha!!!