piątek, 19 kwietnia 2013

W drodze na maraton

...w granicach rozsądku - miało brzmieć ostatnie zdanie poprzedniego posta, ale się spieszyłam :)

Chciałam tylko Wam donieść, że znowu byłam przeziębiona, więc musiałam się oszczędzać w tym tygodniu. Głównie spałam po pracy. Ale... dałam radę! Ani kostki czekolady! Ani ciasteczka, ani paluszka, choć było to wszystko w pracy. Wczoraj dopiero miałam lekki kryzys, ale zjadłam łyżkę żurawiny, kilka morelek i suszonych jabłek. I ok. Myślałam, że będzie trudniej. Dzisiaj popołudniu pewnie coś już sobie zjem, ale jutro w końcu czas na lody. Tylko o nich myślę od wtorku. A! Mimo, że nie ćwiczyłam, to jestem lżejsza. Chyba jednak za dużo jem słodyczy... ;)

To będzie w Warszawie, bo za 1h wychodzimy na polski bus i ruszamy w stronę stolicy - w niedzielę Michał pobiegnie Orlen Maraton, a ja będę śmigać z Agatą.
Nie mogę się doczekać!

Nie będę pisała o wydarzeniach z Bostonu, bo jest to niewyobrażalne dla mnie, jak można uderzyć w ten sposób w najbardziej pokojową imprezę... Nie warto, niech się nie cieszę psychopaci, którzy są za to odpowiedzialni.

Pozdrawiam Was, odezwę się po weekendzie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz